Jenna? Ta Jenna? Ta, z którą kiedyś się przyjaźniłem? To naprawdę ona? Na pewno ona? Zadałem swoim myślom dużo pytań, a na każde z nich odpowiedz brzmiała tak.
Nie wiedziałem co powiedzieć... mój pysk był otwarty ze zdziwienia, co pewnie wyglądało komicznie. Szybko go zamknąłem, po czym oblizałem się.
- Boże... jak ona wyładniała. - westchnąłem w myślach. Nie mowię, że kiedy była mała, wygladała brzydko, ale teraz... nie, to nie może być ona... a może jednak? Zacząłem dokładnie jej się przyglądać. Ta sama Jenna, co sprzed kilku lat, tylko, że lepsza... pociągająca.
- Nic nie powiesz? - zaśmiała się.
- Cieszę się, że cię widzę. - uśmiechnąłem się. - Tak w ogóle, co tu robisz?
- Dołączyłam do sfory... Kiba też tutaj jest. - stwierdziła.
Przytaknąłem łbem, na znak, że wiem o tym, po czym wszedłem na sukę i razem poturlaliśmy się do jeziora. Woda była lodowata, a ja... trzeba przyznać, że zrobiłem to specjalnie.
- Po*ebało cię? - krzyknęła.
Rzuciła się na mnie, przygniatając mnie do ziemi. Zacząłem się śmiać.
- Bardzo możliwe, iż tak się właśnie stało.
<Jenna?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz