Gdy usłyszałam trzepot skrzydeł, spojrzałam w kierunku potencjalnego niebezpieczeństwa. Po chwili okazało się, że to basior. Nie mogłam go rozpoznać bo stał idealnie pod słońce.
- Witaj piękna Savey - usłyszałam.
- Witaj...
Po chwili słońce zniknęło za chmurami a ja ujrzałam pyszczek basiora. Był to samiec alfa. Ugięłam delikatnie przednią łapę i ukłoniłam się samcowi. Tak juz miałam w zwyczaju, by okazywać szacunek. Czekałam w bezruchu do czasu gdy się nie odezwał wtedy delikatnie podniosłam łepek.
< Maff? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz