Popatrzyłam zdziwiona na basiora. Lubiłam go i był to bardzo miły gest z jego strony. Uśmiechnęłam się do niego.
- Oczywiście, że z tobą pójdę - powiedziałam.
Basior uśmiechnął się do mnie.
- Słyszałam, że ma być wspólne wycie - przypomniałam sobie.
W tej chwili Maff posmutniał.
- Co się stało?
- No bo ja... Nie umiem wyć...
- Zawsze możesz się nauczyć, chodź ! - powiedziałam.
Był już wieczór a księżyc już powoli wędrował po niebie. Wskoczyłam na wysoką skałę a po chwili obok mnie pojawił się Maff. Usiadł naprzeciwko i spuścił łepek. Położyłam łapkę na jego podbrudku i zmusiłam by spojrzał się w moje oczy.
- Tutaj patrz - uśmiechnęłam się do basiora i wskazałam na moje oczy.
Gdy basior w nie spojrzał ja utonęłam w jego oczach. Były przepiękne. Ale co ja sobie mogę obiecywać?..Po chwili podniosłam łepek i zawyłam. Słyszałam iż moje wycie mrozi krew w żyłach a przy tym jest bardzo ładne. Przestałam i położyłam jedną łapę, basiorowi na sercu.
- To musi być stąd - stwierdziłam i uśmiechnęłam się do niego.
< Maff? ^^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz