środa, 20 stycznia 2016

Od Kiby C.D Kavaj'a

- Nirvana... ładne imię. - westchnęłam. Tak właśnie chciałam nazwać swoją córkę.
- Mam też pomysł, że trzecią suczkę możemy nazwać Dosia. - uśmiechnął się.
- Jasne. - odwzajemniłam gest.

***
Obudziłam się, a obok mnie leżał Kavaj. Lekko wysunęłam się z jego objęcia, po czym wyszłam z jaskini. Dzisiaj miałam specjalne zlecenie... Sacramentente niestety nie wie, że jestem w ciąży i poprosiła mnie abym w górach ryzyka spotkała się z jakimś wilkiem. Nie mogłam odmówić. Nie mogłam odmówić Alfie... udałam się w umówione miejsce.

***
- Och witam... nie wiedziałem, że mam się spotkać z tak przepiękną suką. - zaśmiał się wilk.
W odpowiedzi wyszczerzyłam kły.
- Będziemy się nawzajem zabijać? Myślałem, że się dogadamy. - uśmiechnął się szyderczo.
- Jak niby mamy się dogadać? - warknęłam.
- Nie wiem... mogłabyś coś zaproponować. - basior okrążył mnie.
Wiedziałam, co ma na myśli... powiem szczerze, że trochę się bałam. Po krótkim namyśle, skoczyłam na niego.
- Już się bawimy? - wilk wepchnął swój język w mój pysk.
Nie wiedziałam co powiedzieć... jego uścisk był tak mocny, że nie mogłam się wyrwać. W końcu drapnęłam go w nos, a ten zawył, przy okazji drapiąc mnie w brzuch. Teraz to ja, zawyłam z bólu. Boże... co ja zrobiłam? Co jeśli przez to poronię? Jak najszybciej mogłam, uciekłam z gór ryzyka.

***
Weszłam do jaskini. Kavaj jeszcze spał, lecz powoli się przebudzał. Położyłam się obok niego, zasłaniając łapą moją ranę.
- Dzień dobry księżniczko. - uśmiechnął się.
- Cześć. - westchnęłam.
- Coś się stało? - zapytał, przytulając mnie.
- Nie. - warknęłam.
- Kiba, co jest? Przecież widzę. - stwierdził stanowczo.
- Nic nie jest. - znów warknęłam, przewracając się na drugi bok.
Czułam do siebie obrzydzenie... kiedy ten wilk, zaczął mnie całować przy okazji mnie dotykał... lubiłam, kiedy dotykał mnie Kavaj... ale nie ten szczyl!
To było straszne... nie wybaczę sobie tego, że się nie obroniłam. Zaczęłam cicho skomleć, po czym z mojego futra zaczęły skapywać łzy.

<Kavaj?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz