Leżałem lekko w jaskini. Obmywałem skrzydła. Gdy skończyłem, wyszedłem z jaskini, rozejrzałem się. Nikogo nie było, więc rozłożyłem skrzydła i poleciałem. Szukałem tej nowej... Savey. Chciałem z nią porozmawiać i tak dalej. Gdy zauważyłem białą suczkę, delikatnie podleciałem do niej. Złożyłem skrzydła.
- Witaj, piękna Savey. - uśmiech nie schodził mi z pyska.
<Savey?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz