Leżałem w swojej jaskini i rozmyślałem nad sensem własnego życia... właściwie, to co by tu porobić? Nudziłem się i to bardzo, a tak naprawdę, to nie miałem co robić. Dobra, idę się przejść.
Wyszedłem z jaskini, rozciągając przy tym swe jakże choć nie tak stare, kończyny... nagle jakaś suka na mnie wpadła.
- Wybacz... to moja wina. - westchnęła.
- Nic się nie stało. - zaśmiałem się. - Jestem Labo, a ty?
<Jakaś suka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz