- Jasne! - uśmiechnęłam się. Wybraliśmy się do pewnej piwniczki. Kelpie szedł przodem. Nagle stanęłam, a on zaśmiał się. Zobaczyłam... pajęczynę. Szybko ogonem ją zdjął i prowadził mnie dalej. Nagle kazał usiąść, więc usiadłam posłusznie. Ten tylko zrobił coś z butelkami. Trochę zadrwiłam z tego, co robi. Ale... zorza polarna. - Wow... niesamowite. - poczułam że muszę to zrobić. Przełamałam strach i polizałam go prosto w pyszczek.
<Michael?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz