- Widziałam już je. W końcu jestem Betą. - wzruszyłam ramionami. Jakoś nie przewidział tego, że Bety wiedzą wszystko. No... może nie wszystko. Jednak więcej niż taki zwykły, jeden pies. Co on może wiedzieć o życiu? No właśnie. - Ale jak chcesz możemy się przejść. - uśmiechnęłam się tym szczerym, wesołym i szarmanckim uśmiechem.
- Okej. - odparł. W jego głosie można czuć było zawiedzenie. Westchnęłam. Zdecydowaliśmy, że pójdziemy do parku. Jest tam ładnie, romantycznie i czuć nutkę... spokoju. Wskoczyliśmy na ławkę i zaczęliśmy słuchać śpiew ptaków.
- Podoba Ci się ktoś? - spytałam, lekko szturchając go nosem.
<Bembroke?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz