niedziela, 3 stycznia 2016

Od Verilana de Merco - Quest 14

Obudziłem się po popołudniowej drzemce, postanowiłem coś zjeść. Jednak żadnego jedzenia nie znalazłem w mojej jaskini, wyjrzałem łbem na zewnątrz. Zapadał zmrok, na początku odmówiłem sobie wyjścia po jedzenie. Jednak mój głód był ogromny, ostatecznie postanowiłem wybrać się do lasu po jakieś owoce leśne czy grzyby. Najpierw biegłem do lasu, ale wolałem nie marnować sił, których zostało mi mało z powodu głodu. Stanąłem przed wejściem do lasu, trochę się bałem,ale głód zwyciężył. Postawiłem niepewny pierwszy krok, a potem ruszyłem głębiej w las. W lesie było mrocznie, światło księżyca ledwo co przebijało się przez wysokie drzewa. Zagłębiając się coraz dalej czułem strach, trzęsły mi się łapy. Nagle coś przede mną przebiegło, odskoczyłem upadając na krzak jeżyn. Jęknąłem z bólu, kolce powbijały mi się w plecy i łapy. Jednak plusem było to, że znalazłem pożywienie, teraz dopiero zdałem sobie sprawę że nie mam do czego wsadzić jeżyn. Najpierw zacząłem szukać jakiegoś naczynia, pozostawionego przez ludzi. Już straciłem nadzieję gdy wymyśliłem, że sam mogę zrobić koszyczek. Zebrałem patyki i zacząłem je splatać ze sobą, udało się! Zrobiłem koszyczek, wprawdzie były dziury, ale lepsze to niż nic, wziąłem dużą garść jeżyn i wsadziłem do koszyczka. Wracałem niepewnie, cały czas słyszałem charczenia. Myślałem że to moja wyobraźnia ale myliłem się.... Właśnie szedłem sobie spokojnie, gdy poczułem że coś łapie mnie za kark i podciąga do góry. Tym czymś co mnie podniosło, była dziwna kreatura psa połączonego z wilkiem i niedźwiedziem. Na dodatek zombie! Zacząłem się wyrywać, zombie najwyraźniej chciał mnie postawić na drzewie. Okej, czemu nie? Gdy to zrobił, ja urwałem ogromną gałąź i rzuciłem w jego łeb. Zeskoczyłem z drzewa i miękko upadłem na ziemi. Nagle znikąd pojawił się duch psa, miał w głowie jakiś nóż. Dostałem wytrzeszczu, złapałem w pysk koszyczek i zacząłem biec w stronę wyjścia. Nie mogłem uwierzyć że takie coś w ogóle istnieje, przyspieszyłem tępo. Widziałem już wyjście i światło, odwróciłem wzrok, za mną biegła ta dziwna kreatura. A wraz z nią leciał duch, który chyba wezwał swoich znajomych. Wyjście było tuż, tuż, nie wytrzymałem napięcia skoczyłem! Po upadku przeturlałem się po trawie, nie byłem już w lesie lecz na łące. Najwyraźniej zombie i duchy nie lubią światła. Wtedy zauważyłem przy lesie odłamaną tabliczkę z napisem: "nawiedzony las, zakaz wchodzenia. Straszą tam duchy!". Szkoda że nie zauważyłem tego wcześniej, na szczęście przeżyłem i zdobyłem jedzenie. Wiedziałem już co zrobię gdy wrócę do jaskini. Położę się i pójdę spać, a rano zrobię pyszne ciasto jeżynowe i kompot. Tej przygody nie zapomnę do końca swojego życia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz