Dzień z Shiro? Zaraz... Ja go nazywam już swoim ojcem? No cóż może warto. Nigdy nie miałam ojca. Więc, a co miałam się zgodzić? Jeszcze będzie mu przykro. A i tak nie miałam nic dzisiaj ciekawego do roboty.
- No okej... - uśmiechnęłam się. - Lucek, idziemy
- A on idzie z nami? - zapytał, ale w jego oczach widziałam że pytanie zadał dla formalności, znał moją odpowiedź, wszędzie chodziłam z tą gadziną. Pokiwałam głową.
- No tak... Może iść, prawda? - spojrzałam na Lucka, który zmierzył psa wzrokiem.
Shiro?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz