wtorek, 29 grudnia 2015

Od Shadow Green Day

 Otworzyłam lekko swe brązowe, stare, schrypiałe i już dużo widzące, duże ślepia. Znajdowały się w idealnym miejscu, dlatego zawsze mogłam dostrzec to, co mnie otacza dookoła. Dziś jednak nie otaczała mnie walka pijanego ojca z matką, nie szczeniaki zabierane, aczkolwiek widok też był wstrząsający... albowiem, obudziłam się z długiego snu tu. W sercu dżungli. Zadziwiające, prawda? Niedowierzałam. Wczoraj spałam tam, w ciemnym kącie ulicy a teraz? Wyciągnęłam tam, daleko moją poplamioną krwią łapę. Pewnie znów mam cieczkę... ah, brak słów. Wyprostowałam przednie łapy, przez co usiadłam. Westchnęłam. Nie mogłam wydobyć z siebie żadnego, nawet cichego głosu. Spuściłam łeb, lecz oczy skierowane były ku górze.
 - Czas ruszać. - szepnęłam, choć byłam bardzo zdziwiona, że zdobyłam się na chociaż jedno słowo. Zamierzałam wstać. I jak chciałam, tak postąpiłam. Wyprostowałam tylne łapy. Byłam cała w kurzu. Schyliłam się, wyciągając się. Następnie schyliłam lekko tył, oblizałam się lekko i pomachałam ogonem. Miałam bardzo mało siły by chociaż stać. Postawiłam dalej moją łapę. Poczułam że słabnę. Tylna łapa również zrobiła krok. I reszta. Po kilku minutach powtarzania ruchu, wyszłam z dżungli. Pierwsze co zobaczyłam - staw. Po prostu przyznam bez bicia, od razu pobiegłam do tego i zaczęłam pić wodę jak nienormalna. Po chwili jednak usłyszałam głos. Głos innego psa. Napita, odwróciłam się lekko w stronę osobnika. Nikt nowy, i nic bardziej słusznego. Suczka Owczarka Szwajcarskiego, razem z psem, czarnym OSZ. Za to przy nich wesoły Owczarek Australijski, oraz mała Borderka. Lekko warknęłam. Ona przypominała mi kogoś... kogoś na literę S... Sacramentente vel Diablo. Zapamiętałam jej imię. Pamięć mam jeszcze dobrą. Jeszcze...
 - Co robisz na naszych terenach? - warknął pies. Odwróciłam się do nich, po czym zaczęłam się cofać. Czułam wodę na moich piętach. Zaczęłam warczeć, aż w końcu szczeknęłam. Głośno, dokładnie, jak planowałam. Psy lekko postawiły uszy. Suczka próbowała szczeknąć jak ja, jednak ledwo co jej się udało. Odwróciłam wzrok. - CO ROBISZ NA NASZYCH TENERACH?! - pies prawie rzucił się na mnie, jednak ja sprawnie uniknęłam ruchu.
 - Sacramentente vel Diablo. - wydusiłam. Suczka rozszerzyła oczy. Postawiła uszy, po czym spojrzała w bok. Czułam, że niedowierzała. Zresztą, miałam takie same uczucie. Jeśli to ona...
 - Tak? - spytała cicho, szybko i spokojnie. Czułam jak coraz wolniej oddycham.
 - To ja, Shadow Green Day. - odpowiedziałam na jej pytanie. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię, ale suczka natychmiast miała banana na twarzy i przytuliła mnie. Moja przyjaciółka... o mnie zapomniała. - Chcę dołączyć do twojej sfory. - odrzekłam. Z każdym słowem gardło mnie coraz mniej bolało.
<Sacramentente vel Diablo?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz