Otworzyłam lekko swe piwne ślepia. Gdzie, kim i czym jestem? Ah.. jestem w jaskini, jestem Shadow Green Day, ta sławna Beta i bogaczka, jestem suczką Australian Cattle Dog. Wow, dowiedziałam się więcej o sobie niż przez całe życie... Psia kość. Znowu w tej jaskini. Przynajmniej... ej, muszę sobie nazbierać zapasów na zimę! Parę jeleni, parę lisów itp. Wyprostowałam przednie łapy, jak to zawsze robię i usiadłam. Zaczęłam się nagle zastanawiać po co jest życie. Zresztą, znacie to ze swoich przemyśleń pod prysznicem. Wyprostowałam tylne łapy, wstając. Schyliłam pysk, a następnie podniosłam go, a schyliłam tyłek. Okey, poranny rytuał można uznać jako zaliczony. Postawiłam jedną łapę. Odcisk. Mmm... ciekawy odcisk Shadow, ciekawe co może oznaczać. Dobra, nie ważne. Biegłam. Po prostu biegłam. Byłam dość blisko jeleniej góry. Wybiegłam z jaskini, spowolniłam i zaczęłam pić z jeziorka przy mojej jaskini. Woda była pyszna, orzeźwiająca. Po napiciu się, rozejrzałam się po sforze. Jak zwykle dużo ptaków, śpiewających jakieś piosenki. Pomachałam lekko ogonem. Śpiewały coś radosnego, miłego... nie przestawały. Postanowiłam już upolować kawałek tego, co miałam upolować na dużą zimę. Zaczęłam cicho warczeć i... start! Zaczęłam biec przez przeszkody, czyli drzewa. Byłam w tym dobra. Bardzo dobra. Jelenia Góra była blisko mnie... który raz to powtarzam? Coraz szybciej biegłam i coraz bliżej byłam. Wyhamowałam mocno. Poczułam zapach... dobrej jeleniny. Mm. Oblizałam się na samą myśl o Jeleniu. Podniosłam lekko tylną łapę, po czym schyliłam się. Polowanie można uznać za zaczęte. Skoczyłam na jeleninę, aczkolwiek ona zaczęła uciekać. Ja to mam głupie pomysły. I jednym z nich było ujeżdżać.... jelenia. Po krótkiej, aczkolwiek trwającej chwili przecięłam mu tchawice. Wzięłam go w moje miejsce. Zaczęłam czaić się na następnego jelenia... i chaps! Leży. Był osłabiony. Dwa jelenie to już coś. Westchnęłam. Muszę upolować sobie coś na śniadanie. Później. Po godzinie upolowałam dokładnie 23 jelenie. Wzięłam je w pysk, na plecy i na różne miejsca. Zaniosłam je do jaskini. Nagle nie uwierzycie... dorodny RENIFER spaceruje przy moim wodopoju... szybko więc go też upolowałam. Miałam ich kolekcję. Usłyszałam lekki głos. To Bembroke z lisem.
- Cześć, Bembroke. Co masz? - spytałam, aczkolwiek wiedziałam, że to lis. Ale dla kogo? Pewnie dla jego partnerki. Jeśli ją ma. Polubiłam go. W pierwszych dniach nie chciałam się z nikim zadawać. Potraktowałam go... okrutnie. Zaprzyjaźniliśmy się.
- Lis... może zjemy go razem? - pokiwałam głową z uśmiechem. Weszliśmy do jaskini i zjedliśmy lisa. Postanowiliśmy, że Bembroke pomoże mi pakować jelenie w paczuszki. Więc Bembroke, jako dorosły i mężny samiec przeciął pierwszego jelenia. On zajmował się przecinaniem. Ja następnie urywałam a to udo, a to serce, a to to. Po 3 godzinach zdążyliśmy zrobić to z 17 jeleniami. Więc resztę Bembroke pomógł mi schować do zamrażarki. Wzięliśmy jeden worek i wsadziliśmy do niego uda. Do drugiej za to nogi. Do trzeciej zaś dla odmiany serca. Do czwartej schowaliśmy rogi. Rogi, choć były twarde, w mojej rodzinie czasem podjadało się rogi z sosem czosnkowym lub śmietanowym. Były dla mnie pyszne, więc z Bom'bem przygotowaliśmy właśnie te sosy, a ja odmroziłam rogi. Resztę reklamówek schowaliśmy do zamrażarki. Marshall najpierw niezbyt dobrze przyjął rogi, ale jak Boga kocham pokochał je! Odprowadziłam go do jego domu. Potem wróciłam do swej jaskini... Zauważyłam że jakiś dziwny pies wchodzi do mojej jaskini! Nie ręczę za siebie! Zaczęłam za nim biec. Warknęłam. Był to jakiś Doberman... poczułam strach, który pies mocno czuł. Widać było. Zaszczekałam.
- Kim jesteś i czego szukasz w mojej jaskini!!! - warknęłam na psa. Wydawał się już opanowany. Szczeknął. W końcu pozwoliłam swoim kłom na pokazanie się.
- Jestem Erno. Szukam panny Shadow Green Day. - odparł poważnym i dziarskim tonem.
- Tu jestem. Coś chciałeś? - spytałam lekko znudzona. Czego Ci wszyscy ode mnie chcą? Na szczęście moje Courages'y są zamknięte w sejfie.
- O, witam szanowną Shadow Another Green Day. Szczenięta, które wychowałaś chciały przekazać "Szczęśliwego nowego roku i udanego Sylwestra". - uśmiechnęłam się. Dogadałam się z Ernem i przekazałam, aby dał jelenia tym szczeniakom. Byłam szczęśliwa.
QUEST ZALICZONY!
+450 CRS
653 słowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz