- Verilan? - Usłyszałem z jej ust, skąd ona do licha zna moje imię??? Przyjrzałem się wtedy suczce, teraz zrozumiałem czemu zna moje imię.
- Jaga? To Ty? - Skinęła łbem, to dlatego gdy się do niej podkradałem skojarzyła mi się z kimś znajomym.
- Wiesz, ja już pójdę... ale fajnie było Cię znów zobaczyć... -Wymamrotała po czym zaczęła biec truchtem w stronę wody. Nie miałam pojęcia co ja ugryzło, nie zachowywała się normalnie. Wtedy zauważyłem że do mnie podbiega.
- A Ty należysz do tego stada? - Kiwnąłem łbem.
- Aha... Odparła,po czym pobiegła. Widywałem się z Jagą codziennie, ona jednak kończyła rozmowy w try miga. Coś było nie halo, czy warto było by do niej pójść? Raczej nie. Postanowiłem przeprowadzić z nią poważną rozmowę.
- Jaga muszę wiedzieć, czy Tobie nic nie jest? - Najpierw suczka stała jak zamurowana a potem parsknęła śmiechem.
- Tak głuptasie, po prostu przybyłem z daleka i nie ważne.... - Znowu chciała urwać rozmowę, o nie to jej płazem nie przejdzie! Ona jednak była nieugięta, wróciła do domu. Musiałem coś wymyślić, w końcu po wieku godzinach myśli wymyśliłem! Trzeba Jagę poszpiegować! Pewnego wieczoru poszedłem ją poszpiegować by w końcu wiedzieć co się święci. Tym razem patrzyłem pod nogi czy nie ma patyków, usłyszałem jak z kimś rozmawia. Najprawdopodobniej przez krótkofalówkę, ale mniejsze. Nadstawiłem uszy...
- Tak to Verilan, boję się ze coś będzie podejrzewać. Jutro go unieruchomię i zabiję alfy! - Słysząc to nie wytrzymałem, skoczyłem na nią.
- Jak śmiesz! - Wepchnąłem suczkę do wody i... tyle ją widziałem. Znaczy miałem już jej nie widzieć, ale niezupełnie. Suczka wyszła z wody, mokra i wściekła. W pysku trzymała strzałę z łuku, prawdopodobnie zatrutą, ponieważ skapywała z niej zielona substancja. Nie tak wyobrażałem sobie pojawienie się Jagi. Nie spieszyła się szła powoli, zacząłem się cofać wiedziałam, że jeśli strzeli strzałą we mnie. A trafi ona to umrę. Schowałem się że kamieniem i zacząłem budować tarczę. Gdy Jaga stała tuż że miejscem gdzie się ukrywałem Ja skoczyłem na nią z tarcza z kamieni! Strzała wystrzeliła w niebo, odskoczyłem na czas ale Jaga nie... Nie mogłem uwierzyć że coś takiego zajdzie. A wyglądała na taką dobrą, ale bądź co bądź chciała zabić alfę. Odszedłem załamany i nigdy nie powróciłem do tego miejsca.
Przepraszam za brak znaków polskich, ale piszę z telefonu i nie za specjalnie chce mi się wklikiwać te ogonki.
QUEST ZALICZONY
+250 CRS
550 słów
550 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz