- Pewnie myśliwi. - wydobyłam się na odwagę, by powiedzieć dwa, małe słowa. Uniosłam swą tylną, lewą łapę, ponieważ nadepnęłam na coś... ostrego, silnego. Mój łeb natychmiast spojrzał w tamtą stronę. Szkło... ludzie pełno śmieci wyrzucają do ciemnych miejsc, najwyraźniej jedne odkryłam. Muszę znaleźć członków do mojej sfory... założę się że większość psów jęczy, bo nie może znaleźć sfory. A zresztą, co ja tam wiem... usłyszałam ryk. Przeniosłam tylną, lewą łapę w inne miejsce niż szkło. Szybko rozejrzałam się, włączając mój sokoli wzrok. Podniosłam łapę, sama nie wiem którą i bez zastanowienia biegłam w to miejsce. Brąz i biel plątała się ze sobą w różnoitych pozach. W końcu skoczyłam. Nie wiedziałam gdzie, okazało się, że na brąz. Brązem, okazał się niedźwiedź. Mocno zdziwiłam się po czym zeszłam z niego. Ten podniósł swą łapę. Ja tylko wrzuciłam biel do krzaków, razem ze mną. Okazało się, że to jest pies. Owczarek Szwajcarski? Chyba. Spojrzałam na psa. Suczka. No, to będziemy mieć przygody. Lekko zaśmiałam się, po czym chwyciłam ją za łapę i pokuśtykałyśmy w kierunku mojej skały. Niedźwiedź lekko doganiał nas, aczkolwiek nie dogonił nas. Skoczyłyśmy na moją dorodną skałę, po czym położyłam się.
- Już nas nie znajdzie. - mruknęłam.
<Adeline?>
+30 CRS
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz